poniedziałek, 3 marca 2014

francuskie wakacje w Polsce.

Witajcie !

Wiem, zaniedbałam Was ostatnio strasznie. Myślałam, że w sumie to i tak nikogo nie interesuje to, czy piszę czy nie, ani co piszę, ani jak.

Jak się okazało, podczas "francuskich wakacji w Polsce" spotkałam się z wieloma znajomymi i przyjaciółmi i usłyszałam wiele miłych i ciepłych słów, na swój temat, a także na temat mojego bloga. Ba, momentami czułam się jak jakaś sławna bloggerka! :D Nie wiedziałam, że aż tylu Was tutaj zagląda i czyta uważnie każde słowo! Dziękuję serdecznie, bardzo mi miło - napiszcie czasem coś do mnie, to mi doda większego powera!
Swoją drogą - może chcielibyście  przeczytać o czymś konkretnym? Może coś z francuskiego życia interesuje Was szczególnie. Nie wstydźcie się! =) Jestem otwarta na Wasze propozycje.

2 tygodnie - sporo czasu, prawda? Tak, pod warunkiem, że nie są to dwa tygodnie ferii spędzone w Polsce, obfite w najróżniejsze "atrakcje" mniej lub bardziej odlotowe.
Największą atrakcją tych, jak to Francuzi mówią wakacji (tak, tak - tutaj każde wolne ma miano wakacji - stąd co półtora miesiąca nauczyciele i uczniowie są na wakacjach ... można? można.) była impreza w Pole Position w Sękocinie Starym (innymi słowy - wyścigi kartingowe niedaleko stolicy :). Organizator Michał Wiśniewski (tak, tak, ten od "Filiżanki"). Kto mnie zna wie, że jestem fanką tego Pana (:D) jak i Jego Zespołu. Tym razem spotkanie było totalnie inne i z dużą dawką adrenaliny.
Super było Was wszystkich zobaczyć ! Wspaniale było poznać nowe osoby. Niewątpliwie, było warto. Szkoda tylko, że Mamuśka przepłaciła zdrowiem.

Te dwa tygodnie obfitowały również w przemiłe spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi.
Bardzo, ale to bardzo miło było się z Wami wszystkimi spotkać. Nie ukrywam, że to zajebiste uczucie, kiedy ludzie na Ciebie reagują, tak jak Wy reagowaliście na mój widok. Człowiek od razu myśli, że jest komuś potrzebny, że są osoby, którym na Tobie zależy... Dzięki wielkie !


Ten czas, był również czasem egzaminów i zaliczeń... - nigdy nie miałam aż tak dobrej średniej - idę na rekord, niczym w gokartowym wyścigu =).


Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy i wczoraj wróciłam do Francji. Nie miałam czasu nacieszyć się domem, Rodzicami, Rodziną... Szkoda, ale uważam, że przez te dwa szalone tygodnie i tak wiele rzeczy zrobiłam, wiele osób widziałam i wiele miłych słów usłyszałam. Jeśli mój kolejny przyjazd ma wyglądać podobnie (szczególnie pod względem "osób" i "słów"), to już nie mogę się odczekać... ;-)


Dzisiaj, Francja pokazała mi, że chyba nie do końca się cieszy z mojego powrotu. Chciałam doładować sobie "bilet miejski" ,ale... z 4 automatów na dworcu działał JEDEN, który... wyjątkowo dzisiaj, nie mógł doładowywać kart navigo. Super. Byłam więc zobowiązana wydać 8euro, żeby dojechać do Paryża. Skandal i rabunek w biały dzień. Później w Paryżu, jak już sobie "doładowałam konto", okazało się, że automat nie wydaje pokwitowania. Nic tylko czekać na kontrolę....

Poza tym, nawet jak pada, to jest tutaj cieplej (i wcale nie chcę powiedzieć, że w Polsce było zimno!).

To co, to by było na tyle. Czekam na Wasze propozycje, o czym chcielibyście przeczytać.
Jeśli będzie widoczne duże zainteresowanie, obiecuję pisać częściej.
Póki co, życzę Wam miłego wieczoru!

Ania-MałaMi.

2 komentarze:

Jeśli coś Ci się spodobało/poruszyło - wyraź swoją opinię - tu i teraz ;-)