niedziela, 6 października 2013

"Jakieś wyrośnięte to dziecko"

Hej Ho!

Wczoraj byłam w podstawówce - wrażenia: SUPER! Pani, z którą będę współpracować bardzo sympatyczna i zorganizowana. Dzieciaczki również spoczko. Tylko...

Sytuacja ma miejsce pod szkołą, gdzie wszystkie dzieci zbierają się, po czym pani Nauczycielka po nie przychodzi i zabiera całą ekipę na lekcję.
Byłyśmy umówione, że też tam poczekam, żeby nie komplikować sprawy.
Stoję pod tą szkołą, nagle słyszę język polski, ucieszyłam się:
[ J - ja, M1- mama 1, M2 - mama 2 ]

J: Dzień dobry !
M1: Dzień dobry ! O to pani jest nauczycielką, tak?
J: Nie, nie. Jestem asystentką, będę pomagać Pani Nauczycielce.
M1: Aaaa, a jak te lekcje wyglądają?
J: Nic nie wiem, niestety. Jestem dzisiaj pierwszy dzień (i bla bla bla).
[W tym momencie zaczynają się schodzić inne dzieci wraz z rodzicami, z czego jedna z mam [M2] jest najbardziej aktywna i rozmowna - wymienia kilka zdań z "nową" mamą [M1] - między innymi: a jak dziecko ma na imię itd. itp., po czym zwraca się do mnie:]
M2: A Ty jak masz na imię?
J: Hmmm, Ania, ale .... [wyczuwając sytuację....] nie jestem nową uczennicą - to ja będę uczyć...
M2: O kurde... Przepraszam panią bardzo. Też tak sobie pomyślałam "Jakieś wyrośnięte to dziecko"...

Także zaczęło się całkiem komicznie.
Poza tym, wszystko mega pozytywnie - dzieci są przesłodkie, ponieważ nie mówią tak płynnie jak Licealiści (co jest oczywiste) i do tego często mają francuski akcent. Fajnie się tego słucha.

Będę miała dwie grupy - jedna prawdopodobnie będzie się składać z dzieci, które w ogóle nie mówią po polsku (lub mówią, ale słabo), a druga, to już high level - gramatyka + ortografia.
Myślę, że będzie to bardzo ciekawe i wzbogacające doświadczenie.

A wracając do powyższego dialogu, jeszcze jedna anegdotka:

Nawet w tak frywolnym kraju, w którym w liceach sprzedaje się prezerwatywy, zostałam poproszona o dowód kupując wino. Pani zabrała wino i pokiwała przecząco głową... Na co ja Jej, że mam 23 lata... Przeprosinom nie było końca, hehe.

Tyle.

Spokojnego niedzielnego wieczoru i dużo siły na zaczynający się nowy tydzień!

Mała Mi (:

1 komentarz:

  1. Powiem Ci Aniu, że czytając tą notkę, sporo się uśmialam, bo naprawdę zabawnie to musiało wyglądać:P Ale nie martw się to ma swoje plusy:D botoks będzie Ci w ogóle niepotrzebny hehe:* całuję kochana! i czekam na więcej:*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli coś Ci się spodobało/poruszyło - wyraź swoją opinię - tu i teraz ;-)