czwartek, 19 września 2013

Francuska biurokracja

Po wczorajszym dniu już rozumiem, dlaczego słowo biurokracja wywodzi się z Francji. Jak mówi Wikipedia, słowo biurokracja pochodzi z francuskiego słowa bureau - urząd (ale też biurko, biuro) i greckiego kratos, czyli władza. Pojęcie biurokracji utworzone zostało przez Vincenta de Gournay we Francji w roku 1745, od słowa biuro, które oznaczało gabinet i stół do pisania. Pojęcia używano w sposób pejoratywny w stosunku do urzędników państwowych, a później także do dużych organizacji.

Zastanawiacie się pewnie skąd tyle we mnie irytacji i marudzenia. Otóż stwierdziłam, że we Francji, załatwienie czegokolwiek graniczy z cudem. Cudu dokonać się nie udało, pomimo całego dnia spędzonego w towarzystwie Jeremiego (który specjalnie, aby mi pomóc wziął urlop ;-) ). No może jednak mały cud się dokonał - dostałam kartę do transportu i mogę (pod warunkiem, że ją doładuję) jeździć po Paryżu wzdłuż i wszerz. Mało tego! Zrobili mi zdjęcie na miejscu i nic nie musiałam zapłacić. Była to pierwsza sprawa, którą chcieliśmy załatwić dlatego po tym, pomyślałam sobie - wszystko załatwimy raz dwa, a potem spędzimy miło razem popołudnie... yhmmm. Na bank !

A propos banku - po pierwsze - wszystkie tego typu instytucje (banki,poczty i inne takie bajery) są zamknięte między 12 a 14... Pierwsza myśl - sjesta. Wytłumaczenie Jeremiego - przerwa na lancz. No ok, fajnie, że się szanują :-), a nie jak u nas kanapka w czasie przerwy na papierosa. Wróciliśmy więc do domu, najedliśmy się i ruszyliśmy do banku, a tam...
wyobraźcie sobie, że aby założyć najzwyklejsze konto bankowe, należy umówić się na spotkanie (które dla nas zostało wyznaczone na... 27września!), aby poznać się ze swoim bankierem - osobą "od teraz" odpowiedzialną za moje konto i wszystko co na nim robię... Po kiego grzyba pytam?! Pewnie nigdy się nie dowiem...

Następnie, stwierdziliśmy, że fajnie by było, jakbym sobie sprawiła francuski numer, bo przecież dzwoniąc, czy wysyłając smsa z polskiego (przez Polskę) na nr francuski, wydam fortunę w trzy dni.
Oczywiście, nie było żadnych ciekawych ofert, wszystko raczej na minimum 12 miesięcy (to mnie nie zaskoczyło, bo w PL jest podobnie), ale... nie ma czegoś takiego jak telefon na kartę... nie można sobie kupić startera i żyć spokojnie i skończyć używać dany numer w momencie mi odpowiadającym. No w końcu udało nam się znaleźć coś "a la" telefon na kartę, cali szczęśliwi, pytamy jakie dokumenty potrzebne... i klops. Wiadomo - dowód osobisty i takie tam pierdoły, potwierdzenie, że mieszkam tu gdzie mieszkam i najlepsze... - numer konta bankowego (którego oczywiście nie mam :P) - to jeszcze nie było takie straszne, ale... - kartę do bankomatu trzeba również pokazać...

Aha, jeszcze w między czasie byliśmy w służbie zdrowia, ale zanim nie będę miała podpisanego kontraktu to coś tam bla bla bla.

Także tego... Francja - elegancja to tylko na zdjęciach.
Podoba mi się tutaj, jest świetnie, ale takie numery mnie - jako POLKĘ denerwują bardzo, bo Francuzi najpierw się pytają "czy w Polsce mamy telewizory i czy niedźwiedzie żyją na ulicach", a tak naprawdę, to wiele mogliby się od nas nauczyć...


To tyle na dziś.
Spokojnego popołudnia ;-)

-----
Kilka słów technicznych - przypominam moją prośbę, aby podpisywać się w komentarzach (z góry dziękuję!)
Zastanawiam się też, czy nie założyć swojego "FanPage" - jakkolwiek to brzmi :| na Facebooku, aby tam wrzucać linki do bloga... co o tym sądzicie?


9 komentarzy:

  1. Francuzi najpierw się pytają "czy w Polsce mamy telewizory i czy niedźwiedzie żyją na ulicach" naprawde czy sobie zartujesz? :OO :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie nie pytali, bo już Ich Jeremy trochę naprostował, ale są to autentyczne słowa i pytania skierowane do innych Polaków - moich znajomych. ;-)

      Usuń
  2. Jestem w trakcie nieformalnego lunchu, więc czytam i piszę!:) moje pierwsze erasmusowe dni mi się przypominają w tym wpisie! Vive la France!

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, jak to wszystko znajomo brzmi :P :D Francja - biurokracja - frustracja :P Trzymaj się Anka! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu mi też dzisiaj zrobili zdjęcie w MZK bo wyrobiłam sobie kartę miejską, która nie działa i właśnie musiałam kupić bilet w automacie 😊. Kocham Cię. Siostrzyczko

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe Aniuu duuużo cierpliwosci, w koncu sie przyzwyczaisz:D:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież w Polsce nie lepiej z całą papierologią, więc powinnaś być zaprawiona w bojach :D

    OdpowiedzUsuń
  7. czytajac to nasuwa mi sie tylko jedna mysl-chyba tylko w Hiszpanii jest gorzej.. powodzenia! pozdrawiam.

    Lena

    OdpowiedzUsuń

Jeśli coś Ci się spodobało/poruszyło - wyraź swoją opinię - tu i teraz ;-)