piątek, 27 września 2013

Tydzień w pigułce

Dzień dobry !

Tydzień minął, więc czas na małe "co nieco".
W zeszły czwartek pisałam o francuskiej biurokracji - wczoraj miałam z nią kolejne starcie. Tym razem, udało się - podpisałam odpowiednie dokumenty i w przeciągu 10 dni powinnam mieć "już" swoje konto. Czemu tyle trzeba czekać? No, bo muszą zweryfikować, czy faktura za telefon (domowy!) jest na tyle wiarygodna i czy na pewno coś tam bla bla bla. Jak już stwierdzą, że jest ok, to wtedy przyślą mi maila (normalnie by zadzwonili, ale nie mam jeszcze swojego nr tel - bo karta sim chyba zgubiła się po drodze... - powinna dość najpóźniej w środę, no cóż), że mogę przyjść odebrać swoją kartę i co najlepsze - książeczkę czekową (!), ba, mogłam sobie nawet wybrać w jaki sposób chcę by się ona otwierała - pełen wypas.

Poza tym - iście wakacyjnie, aczkolwiek zaczyna mnie dopadać malutki stresik.

Co do wakacyjnej sielanki, to Jeremy stara się jak może - byliśmy w weekend w Paryżu, poza tym wspólne zakupy, grillowanie no i śniadanie podane do łóżka... ;-) fajnie.

W poniedziałek i środę wybrałam się na samodzielny podbój Paryża. Pogoda dopisywała, także cieszyłam się chwilą..
Nie zgubiłam się ani razu, mało tego - zaprzyjaźniłam się z mapą (ci co mieli okazję ze mną podróżować wiedzą, że nie zawsze żyłam z nią w zgodzie... ;-) ). Ponadto, sądzę, że wyglądałam albo jak tubylec, albo mam po prostu "zaczepne lico", bo dwie osoby mnie zaczepiły i pytały o drogę... A co to ja INFORMACJA jestem?!
Tutaj to samo, idę do Lidla to mnie o Mc Donald's pytają... Ale to, to akurat wiedziałam jak wytłumaczyć - Cały czas prosto. ;-)

We wtorek, 1października wielkie rozpoczęcie - powitanie i inne bajery - ponoć zebranie ma trwać 2,5h - zobaczymy. Mam nadzieję, że będzie miło, fajnie i sympatycznie ;-)

Dowiedziałam się właśnie w jakie dni będę pracować ;-) wtorek, środa, czwartek, sobota. Także jest pozytywnie.

No nic, tyle na dziś - nie mam więcej "rewelacji", ale w zamian za to do pozdrowień załączam kilka zdjęć ;-)








Miłego dnia Kochani !
A ! Zapomniałam dodać - ostatnio na obiad mieliśmy placki ziemniaczane... Jeremy mówi, że lepsze niż w Zakopcu ;-), a dzisiaj czas na purée - zobaczymy, czy powie, że lepsze niż francuskie... ;-)

Do miłego!
Mała Mi - jak widać - niepodważalnie - à Paris

P.s.
Dla francuskojęzycznych znajomych - mały gratis - Francuzi widziani oczami obcokrajowców:
Jakie to prawdziwe !!! :-)


4 komentarze:

  1. Aniu słonce, super tam sobie radzisz widzę, jakbys mieszkala tam od lat heh:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhhh,,, cudnie.... (tylko tyle dzisiaj z siebie wyduszę :( )

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja proszę o zdjęcie pod Basilique Sacre Coeur !!!!

    Będę czekać! :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na relację z dzisiejszego dnia. ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli coś Ci się spodobało/poruszyło - wyraź swoją opinię - tu i teraz ;-)