poniedziałek, 2 września 2013

Marzenia się spełniają !

Majka Jeżowska śpiewa, że marzenia się spełniają, tylko trzeba w nie wierzyć...
Ja mocno wierzyłam i troszkę im pomogłam aby się spełniły, ale... zacznijmy od początku, aby wszystko było w ładzie i składzie.

Już jak mała dziewczynka, marzyłam o tym by zobaczyć Wieżę Eiffela - tak, dokładnie, tę wieżę, o której wszyscy mówią,która jest ikoną Paryża, symbolem Francji.. - niby "tandeta", a mnie tam ciągnęło. Gdy pierwszy raz podczas wycieczki do "miasta zakochanych" stanęłam na samej górze wspomnianej budowli w oczach miałam łzy - łzy szczęścia, radości, wzruszenia i satysfakcji spełnionego marzenia z dzieciństwa.

Później były kolejne wycieczki do stolicy Francji, a ja za każdym razem miałam ciary na całym ciele widząc Żelazną Damę i ciągle kłębiła się w głowie jedna myśl - chciałabym tu mieszkać, to miasto jest dla mnie...
Ech, może kiedyś - myślałam.

Jednak ten proces rozmyśleń i marzeń przerwały fakty - znalazłam ofertę pracy właśnie w Paryżu, w renomowanym liceum - stwierdziłam,że kiedy, jeśli  nie  teraz? " Nadszedł czas,by przeżyć swoje życie tak,jak je sobie wyobrażałam" (cyt. z nagłówka bloga). Obiektywnie spojrzałam na to co jest wymagane od potencjalnego kandydata i według mojej opinii spełniałam wszystkie punkty z tej listy.
Ciach, list motywacyjny, CV, dokumenty wypisane po francusku, Poczta Polska - kierunek Ambasada Francji w Polsce = kandydatura wysłana.

Dni mijały, tygodnie mijały, a tu nic - cicho i głucho. I nagle, ostatni wtorek lutego - tydym - znany dźwięk z poczty internetowej - ocho, dostałam wiadomość - o matko!- "Ambasada" napisała...

Zaproszenie na rozmowę, trzy dni później.Pojechałam. Jedno z pierwszych zdań po wejściu do sali,w której się odbywała: "Wygląda pani lepiej niż na załączonym zdjęciu" .... Świetnie, nieźle się zaczyna  - trzeba podkreślić fakt, że załączonym zdjęciem było wymagane zdjęcie paszportowe...

Rozmowa przebiegła w miłej atmosferze, ale uczucia miałam mieszane. Gdy 4 dni później, we wtorek o 12.15 jedząc frytki z Starym Browarze przeczytałam maila zaczynającego się od: " J'ai le plaisir de vous annoncer que...." (Mam przyjemność poinformować panią,że...) oszalałam ze szczęścia! Łzy radości, tańce pochwale - wszystko razem !

Dzisiaj już wiem,że za 2tygodnie o tej porze będę TAM. Co będę robić? Będę pracować jako Asystent do spraw języka polskiego - prościej mówiąc - będę uczyć Francuzów polskiego (jako obcego rzecz jasna!). Myślę,że będzie to bardzo ciekawe doświadczenie, stąd ten blog - będę się z Wami dzieliła moimi spostrzeżeniami, przemyśleniami. Jeśli nikogo to nie zainteresuje - będę to robić dla siebie... ;-)

Mała Mi à Paris - czyli nic innego jak Mała Mi w Paryżu - będę pisać to co mnie zaskakuje, to co mnie w jakiś sposób porusza. Będzie o paryskim życiu, o Francuzach, a także o języku polskim,jako obcym.

Starczy jak na pierwszy raz - w ogóle, ciekawa jestem, czy ktoś dotrwał do końca moich wywodów. ;-)

Pozdrawiam,
MM albo jak kto woli: AS


6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. super i czekam na więcej:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam !

    No i cóż powiedzieć, żal się było żegnać.

    Na dodatek pamiętam te wszystkie łzy szczęścia i te frytki w Starym Browarze też :D
    Powodzenia Anuś :* (wiesz że nigdy nie lubiłam Małej Mi itp.)

    Je crois les doigts :D

    BeataWu

    OdpowiedzUsuń

Jeśli coś Ci się spodobało/poruszyło - wyraź swoją opinię - tu i teraz ;-)